„Wybierzcie sobie…”

Tekst-przedwyborcze rozważania o uczestnictwie w wyborach został napisany prośbę Sławomira Nazaruka przedostatnimi wyborami samorządowymi. Miało to związek z wątpliwościami niektórych osób co do potrzeby czy też sensu uczestnictwa osób wierzących w wyborach, jako akcie politycznym. Jako, że robiłem stronę Sławka (www.nazaruk.info) za zgodą autora tekstu i Sławka publikuję go również na swojej stronie

„Sądzę, że ten tekst wiele w tej materii wyjaśnia. Oczywiście przytaczane przykłady z Pisma Świętego należy rozumieć jako potrzebę uczestnictwa w różnego rodzaju wyborach, jak też podkreślenie ich wagi. Absolutnie nie należy odnosić ich do kandydatów - któż z nas śmiałby przyrównać się do starotestamentowych Sędziów czy też Apostołów!?”
Sławomir Nazaruk

Biblijna wskazówka dla wierzących


Pismo Święte udziela nam w kwestii wyborów ważnej i ponadczasowej wskazówki. Za każdym razem gdy ludzie mają prawo wyboru nakazuje się im aby wybrali odpowiednich ludzi. Tak było w szczególności przy wyborze sędziów: Wybierzcie sobie w waszych pokoleniach mężów rozumnych, mądrych i szanowanych, abym ich postawił wam na czele (Pwt 1,13). Gdy w czasach Nowego Testamentu zwiększyła się liczba chrześcijan, powstała potrzeba ustanowienia diakonów. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się zaufaniem, pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą (Dz 8,3). W obu wspomnianych przypadkach był to dobrowolny wybór, jednak był on poczyniony z myślą o sobie, i z tego powodu musiał on być roztropny i rozumny.

Obecnie, zarówno wierzący jak i niewierzący wyborcy kierują się w swym wyborze własnym rozeznaniem, intuicją i preferencjami. Zasadniczo, wszyscy obywatele są poddani tej samej agitacji i w swych wspólnotach religijnych raczej nie usłyszą bezpośredniej wskazówki od kapłana - na kogo powinni zagłosować. Z pewnością nie usłyszą tego z cerkiewnej ambony, jakkolwiek mogą usłyszeć zachętę do samego udziału w wyborach. Rzecz w tym, że prócz swej „ojczyzny w niebie” chrześcijanie mają swoją ziemską, małą Ojczyznę i są jej obywatelami. Z faktu obywatelstwa wynikają obowiązki, których nie lekceważyli ani nie uchylali się od nich, ani święta Rodzina (udział w spisie powszechnym), ani sam Jezus Chrystus kiedy na pytanie o podatki oznajmił: Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga (Mk 12,17). Zdumieni mądrą odpowiedzią słuchacze dobrze zrozumieli, że prócz podatku, cesarzowi niczego nie są oni winni i niczego mu nie zawdzięczają, natomiast Bogu zawdzięczają wszystko. Aby zachować spokój społeczny Apostoł był zmuszony tłumaczyć: oddajcie każdemu to, co mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć – cześć (Rz 13,7). Władza jako porządek hierarchiczny, jest ustanowieniem Bożym. Biblijny cytat dosłownie brzmi: „nie ma władzy, jeśli nie (pochodzi ona) od Boga”. To znaczy, że władza bezbożna, nieludzka, opresyjna i wkraczajaca w sferę wiary i sumienia, nie ma boskiego charakteru i nie cieszy się Bożym przyzwoleniem. Nie, ta konkretna, nieludzka władza raczej pochodzi od ludzi i istnieje jedynie z Bożego dopustu. Postawa św. Jana Chrzciciela oraz pierwszych męczenników dowodzi, że kierowali się oni zasadą: trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. (Dz 5,9).

Świeckim wolno więcej


Stanowisko Cerkwi Prawosławnej w kwestii wyborów jest następujące: duchowieństwo, wręcz poczynając od hypodiakona a kończąc na patriarsze, może, jako pełnoprawni obywatele, uczestniczyć w wyborach, ale tylko w charakterze wyborcy. To znaczy, duchowni wybierają władze wszelkich stopni, „oddają co cesarskie cesarzowi”, ale na posadę cesarza - nie kandydują. Te ograniczenia nie dotyczą świeckich wiernych. Nie są oni związani cerkiewnymi postanowieniami ani w kwestii głosowania, ani wystawiania swych kandydatur. Jeżeli mamy do czynienia z ludźmi dojrzałymi i odpowiedzialnymi, jeżeli ich intencje nie są egoistyczne, nie wynikają z karierowiczostwa, lecz są szlachetne, altruistyczne, służebne, prospołeczne, to ich decyzja o kandydowaniu nie tylko zasługuje na uznanie, ale i wsparcie. W „Podstawach Doktryny Społecznej” z 2000-go roku czytamy: „ nic nie stoi na przeszkodzie, aby świeccy prawosławni uczestniczyli w działalności organów władzy wykonawczej, ustawowdawczej i sądowniczej oraz partii politycznych. Co więcej, taki udział, jeżeli odbywa się w zgodzie z wiarą, normami moralnymi oraz oficjalnym stanowiskiem w kwestiach społecznych, jest jedną z form misji Cerkwi w społeczeństwie. Świeccy mają nie tylko prawo, lecz są wręcz powołani do tego, aby spełniając swój obywatelski obowiązek uczestniczyć w wyborach władz wszystkich szczebli i sprzyjać polityce państwa odpowiadającej chrześcijańskim normom moralnym”.

Dylematy wierzącego człowieka


Wierzący człowiek zawsze może przeżywac rozterki, czy wypada mu angażować się w coś i uczestniczyć w czymś, co powszechnie uważa się za rzecz moralnie dwuznaczną, wręcz „brudną”. Tak. Polityka wiąże się z władzą, a ta jest jedną z trzech pokus, którymi szatan próbował usidlić Syna Bożego. Natomiast chrześcijaństwo wskazuje nam jedyną drogę zbawienia. Przeobraża ono człowieka, oczywiście pod warunkiem, że sam człowiek tego chce. W ostatecznym rozrachunku, zbawienie człowieka znajduje się we władzy Boga, Który wie, jak zbawić miłujących Go, w dowolnych warunkach. Jednak w życiu doczesnym te warunki mają ogromne znaczenie i w znacznej mierze są one kształtowane przez ludzi. Mimo iż działalność polityczna wiąże się z licznymi pokusami, to jeśli uczynki i działalność polityka są chrystocentryczne, jeżeli jego obietnice, program i pragnienia są spójne i klarowne, to dlaczego nie miałby on posiąść władzę? Owszem, politycy bardzo często tylko do czasu wyborów mamią obietnicami powszechnej szczęśliwości i, oczywiście, do tej nierealistycznej szczodrobliwości zawsze należy podchodzić z rezerwą. Z drugiej strony, przecież rozumiemy niewielkie możliwości szeregowego, pojedynczego polityka. Nie oczekujemy od niego cudów. Pragniemy tylko, aby promował on nasze słuszne interesy, bronił ich w miarę swych możliwości i w ramach istniejącego prawa. Bardzo wielu ludzi nie uczestniczy w wyborach, bo w ogóle nie ma zaufania do polityków, ani nie wierzy w skuteczność swego głosu. Nie wierzą oni ani w poprawę swego losu, ani w to, że ktoś konkretny „tam na górze” będzie jego lobbystą i orędownikiem, bo kiedy 4 lata temu głosował na kogoś „swojego”, to nie odczuł ani krzty wsparcia z jego strony. Nasze środowisko, jako mniejszość, ma gorzkie doświadczenie bezustannego manewrowania między„Scylią i Charybdą”, gdzie najbardziej rozsądnym wydaje się wybór mniejszego zła.

Jednak ta postawa jest błędna. Zamknięcie się w sobie i egoistyczne skoncentrowanie się na sobie i swoich sprawach jest postawą infantylną, czyli dziecinną i naganną z chrześcijańskiego punktu widzenia. Nawet z uwzględnieniem faktu, że nie pragniemy i nie oczekujemy dla siebie żadnych przywilejów, tylko aby nam nie przeszkadzano, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością (1 Tm 2,2). Rzecz w tym, że nie jesteśmy pustelnikami, którzy pogrążeni w modlitwie mogą gardzić wszystkim co świeckie, włącznie z wyborami. Pustelnik nie będzie skarżyć się na złą pracę służb komunalnych, bo nie korzysta z ich usług, ani na policję, gdy napadną go zbójcy. Jednak w swej przytłaczającej większości my nie jesteśmy pustelnikami i problemy społeczności dotkną nas choćbyśmy się nimi nie interesowali.

A jednak „za” uczestnictwem w wyborach


Od wielu lat z ust hierarchów wszystkich wyznań słyszę apele o udział w wyborach jako o „obowiązku obywatelskim i chrześcijańskim”. „To prawo i obowiązek wynika z naszej wolności a wolność to jednocześnie odpowiedzialność za siebie i innych. A zatem dobrowolna rezygnacja z udziału w wyborach jest grzechem zaniedbania, ponieważ jest odrzuceniem odpowiedzialności za losy Ojczyzny”. Słyszymy apele: „Chrześcijanin winien głosować na chrześcijanina”. Z tym ostatnim nie zgadzam się. Wiem, że 80-100 lat temu jedni, rzekomo „prawdziwi” chrześcijanie burzyli świątynie innych chrześcijan. Już są we władzach i pretendują do władzy następni, którzy gloryfikują zabójców innych chrześcijan. Uniwersalizm chrześcijańskiej miłości i patriotyzmu zasadza się na pierwotnej zasadzie umiłowania tych, którzy razem z nami dzielą nie tylko wspólnotę ziemi, ale najczęściej ten sam język, te same tradycje, wartości duchowe i kulturalne z całym różnorodnym dziedzictwem przeszłości. Istnieje hierarchia miłości. Trzeba najpierw potrafić kochać swoich bliskich, rodzinę, a potem społeczność w której się uczę, pracuję. Trzeba najpierw kochać swoją „małą Ojczyznę”, moją miejscowość, miasto, region a dopiero potem cały kraj, który może nie być mi przyjazny.

Apele o udział w wyborach mają sens jedynie wtedy, gdy obywatele mają realny wpływ na charakter władzy. Udział w wyborach w ustroju totalitarnym lub autorytarnym legitymizował ten ustrój i był współuczestnictwem w konserwacji zła. Wówczas nie było mowy o biblijnej zasadzie „wybierzcie sobie”, lecz „wybierzcie im”. Jedynie w sytuacji rzeczywistej demokracji albo jej zagrożenia, nasz udział w wyborach ma sens. Obecnie mamy sytuację w której jeszcze możemy w pewnym stopniu wpłynąć na przyszłe decyzje władz. To dlatego z całą mocą chcę podkreślić, że, nieuczestnictwo w wyborach to również wybór. Jeżeli wierzący ludzie pod pretekstem nieunurzania się w błocie zdystansują się od polityki, to zostaną w niej wyłącznie bezbożni, amoralni ludzie. Nie łudźmy się: nie będzie sytuacji w ogóle bez władzy. Jeżeli komuś jej nie powierzymy, to i tak ktoś ją weźmie, dzięki czyjemuś poparciu albo dzięki swemu sprytowi lub manipulacji, ale nie będzie to nasz człowiek. Żadne miejsce na dowolnym szczeblu władzy nie zostanie wakujące i niechybnie zostanie ono obsadzone przez kogoś, kogo nie chcieliśmy i którego wręcz powinniśmy się bać.

Wszystko powyżej powiedziane jest moją prywatną opinią szeregowego, wierzącego obywatela i wyborcy, popartą wiedzą i doświadczenieniem życiowym. Nie angażuję autorytetu Cerkwi hierarchicznej, nie wymieniam ani jednego nazwiska, ani jednej partii lub organizacji. Po prostu, przed tak ważną rzeczą jaka są wybory przedstawiam proszę moją argumentację.